środa, 4 listopada 2015

Rozdział XIII

Clint wchodząc do prywatnej sali badań Simmons, omal się nie przewrócił, widząc piętrzące się wokół głowy czerwone loki.
             - Nat…?
      Coulson i Jemma, dotąd pogrążeni w rozmowie po drugiej stronie pokoju, przy parze elektronicznych mikroskopów zwrócili uwagę na wchodzącego agenta. Szczególnie zaabsorbował ich jego przejęty ton. Oboje mieli bardzo spokojne, pełne nadziei twarze. Niewypoczęte, bo Simmons wyglądała, jakby poświęciła o jedną godzinę snu za dużo, ale Clint miał w tej chwili wrażenie, że była w lepszym stanie, niż on.
        Bez emocji zgarnęła ze sterylnie białego blatu spięte dokumenty, włożyła je do foliowej koszulki, podeszła do hologramu i jednym kliknięciem schowała obracający się wokół własnej osi trójwymiarowy obraz przedstawiający Natashę.
Coulson podpierając brodę zaciśniętą pięścią, przeszedł w miejsce, gdzie nie mógł swoim zachowaniem ani obecnością niepokoić Clinta.
Do Bartona z kolei dotarł gorzki fakt, że to, co zobaczył, było zaledwie marną namiastką rzeczywistości. To był hologram (hologram – nie Natasha – nie Natasha –). Ruszył do środka, czując się, jakby zaraz miał się przewrócić. May zamknęła za sobą drzwi.
Powitał Jemmę lekkim skinięciem głową.
- Proszę bez zbędnych wstępów.
- Cóż… - Simmons odwróciła od niego swoją uwagę, poświęcając ją temu, co zdążyła sobie zanotować. Ech, perfekcjoniści… - Agencie Barton, po wstępnej analizie próbki, jaką od pana otrzymałam, zdołałam ustalić pewne kluczowe fakty. Po pierwsze – Simmons podniosła palec, odrywając wzrok od zapisanych karteczek i ponownie wykonała gest nad panelem holograficznym, wznosząc animację rudowłosej. – Odnalazłam włos, który należał do agentki Romanoff. Przy badaniach DNA uzyskałam 96 koma 7 procent zgodności.
Clint patrzył na obracającą się twarz należącą do swojej przyjaciółki, próbując sobie przypomnieć, kiedy ostatnio tak wyglądała. Przez to jego następne słowa wydawały się odrobinę zniecierpliwione:
- Okey, przecież mogłem pomylić dachy – warknął sam do siebie. Jemma z wahaniem spojrzała w kierunku Phila, który chyba ją uspokoił swoim zwyczajnym wejrzeniem. Clint rozejrzał się po osobach w pokoju i zmitygował się, pochyliwszy się odrobinę nad panelem holograficznym. – Przepraszam, Simmons. Możesz mówić dalej?
Jemma westchnęła.
- Tak. Wykryłam kwarc, drobne opiłki metali ciężkich, w tym ołowiu, oraz sporej ilości żelaza. A także śladowe ilości prochu. – Tym razem wykonała gest, by ukazać różnokolorowy diagram słupkowy. Clint gapił się na obracający hologram, nie mogąc pozbyć się wrażenia, że jej włosy się poruszały, zupełnie, jakby była żywa. – Co ciekawe, proch był nieco gorszej jakości, niż nasz, z jakim go porównałam.
- Co to może znaczyć? – przerwała jej wywód agentka May, która stała, pilnując drzwi.
- Że odpowiedzialna za uprowadzenie agentki grupa prawdopodobnie niewiele ma wspólnego z Hydrą. Zwykłych terrorystów nie bardzo stać na proch z górnej półki, stąd substytut.
Clint z trudem się skupił, przecierając zmęczone oczy.
- A to znaczy, że biorą go z gorszych źródeł. I trop znów prowadzi do Hammera.
- Cóż… - wtrąciła się Simmons, zaczynając już tracić wątek w dyskusji. – To… Też nie do końca jedyna możliwość. Na polecenie agenta Coulsona zestawiłam próbkę prochu również ze zdobytą amunicją od różnych amerykańskich producentów broni i w żadnym przypadku nie udało mi się znaleźć podobnego składu.
Clint wykonał zamaszysty ruch ręką.
- Chwila, Simmons, czy możesz schować ten cholerny hologram, zanim komuś tu stanie się krzywda?! – poprosił twardo, co Simmons wykonała bez słowa. Wtedy przeczesał włosy palcami. – Co, dokładnie, chcesz przez to powiedzieć? Do porwania na sto procent Hydra nie przyłożyła ręki?
Jemma złożyła i na powrót rozdzieliła dłonie, przestępując z nogi na nogę, jakby stanęła na mrowisku.
- Hm, określanie prawdopodobieństwa nie jest moją dobrą stroną, ja trzymam się faktów…
- To prawda, Clint. Na dwoje babka wróżyła – dokończył za nią Coulson. – Mógłbym powiedzieć, że Hydra nawet o tym nie wiedziała, ale w końcu ktoś was zdradził podczas tej akcji. Prawda?
Elise.
- Elise? – spytał Barton z niedowierzaniem. Już wcześniej chodziło mu to po głowie, ale nie miał prawa rzucać oskarżeń, póki nie było pewności, czy agentka to przeżyła. – A czy nie pracowała dla ciebie?
Jemma spojrzała na Melindę, ale Barton nie mógł określić, co takiego kobiety sobie przekazały tymi niemymi spojrzeniami, bo patrzył w stronę Phila, wyczekując od niego odpowiedzi.
- Skąd. Elise miała zostać wprowadzona do mojego zespołu tuż po upadku SHIELD, tylko że góra zleciła jej czekać na rozkazy. Nie zobaczyłem jej już od tamtej pory. Była podwójną agentką jeszcze po wykryciu Hydry.
Clint spojrzał na Coulsona, mrużąc oczy.
- Skąd ta pewność? Nawet nie przedstawiłem wam całej sprawy.
- Mamy dobre źródło. Wracając do Elise - pewnie sama się zgłosiła. Kontakty? – zasugerował Coulson kpiącym tonem.
Clint aż palnął się w czoło ze wstrętem dla własnej głupoty.
- Stark – wyrwało mu się bez ogródek. No jasne. Zaproponowała, że im pomoże, powołując się na znajomości i łatwy dostęp jako dziennikarka. No i Clint znał ją już wcześniej. Nie pomyślał, żeby ją sprawdzić, bo przecież zadzwoniła sama z siebie. Zresztą, wydawało się tak mało prawdopodobne, by Hydra ot tak wystawiała im swoich agentów, że trochę bez sensu było tracić czas na ich sprawdzanie. Stark też nie wiedział o zmartwychwstaniu Phila. Ostatecznie mogli zapytać Marii, ale nie ciekawiły ich już poczynania SHIELD. Nie interesowało ich nawet, czy agencja gdzieś dogorywa.
Coulson pokiwał głową.
- To ma znacznie więcej sensu.
-… mam kontynuować, czy… - wtrąciła cicho Simmons.
- A jest coś jeszcze? – Clint wytrzeszczył na nią oczy i gdyby nie ugryzł się szybko w język, to z całą pewnością paskudnie zrugałby niewinną agentkę za milczenie.
Pokiwała głową.
- Oprócz tego znalazłam jeszcze jeden składnik. – Tym razem wyglądała i brzmiała na bardzo z siebie zadowoloną, więc Clintowi udzielił się jej spokój, choć zbliżając się do hologramu, miał wrażenie, że zrobiła to tak, jakby chciała na stół opaść. Zauważyła wyczekujące spojrzenie Bartona i tylko przesunęła palcem po hologramie. Ukazała się na nim i obracała powoli tak, jak przed chwilą głowa Natashy drobnolistna, szaro-zielona roślinka. – To pewien gatunek trawy, który rośnie wyłącznie w paru miejscach na ziemi… co, no, oczywiście zmniejsza nam obszar poszukiwań doooo – Nagle znikąd pojawiła się na hologramie mapa świata i znów Jemma zakreśliła palcem równiutkie kółko u samej góry mapy Azji. – No cóż, to tylko jeden kraj. Położona w Rosji…
- Jakucja – wyrwało się Clintowi, zanim kobieta dokończyła. Simmons spojrzała na niego z zaskoczeniem, przerywając wszystko, co robiła.
Phil pojawił się w zasięgu jego wzroku, wychodząc zza jakiejś skomplikowanej, naukowej aparatury.
- Skąd wiesz?
Podrapał się w tył głowy z zakłopotaniem. Coulson obserwował go dość uważnie, by wyłapać na twarzy łucznika poczucie winy.
- Cholera, mogłem się domyślić – zaklął cicho. Simmons miała minę, jakby chciała zamknąć uszy na tak brzydkie słowa. Clint spojrzał wprost na Phila. – Mówiła, że była tam tuż po wyskoku Hydry. Coś tam wspomniała… Nie skojarzyłem, że to… No, wiesz.
Sytuacja zaczęła się robić niezręczna. Prócz ich dwójki obie agentki nie wiedziały, o czym mowa. Melinda zmrużonym, czujnym spojrzeniem otaksowała ich obu, a Simmons przeskakiwała z jednego na drugiego nic nierozumiejącym spojrzeniem.
Wyjechanie bez planu w rejon, który znał tylko z opowiadań na temat zabójczej zimy, nie jawiło się jako najlepszy pomysł, ale żadnego innego Clint nie miał. Poza tym już i tak stracił za dużo czasu. Mnóstwo czasu, którego nie spożytkował we właściwy sposób. Czasu, który nadal płynął.
Dziwny ból dotknął jego serca tak, że do twarzy napłynęła mu krew.
A jeżeli Natasha jest teraz gdzieś w jakimś ciemnym miejscu? Przetrzymywana wbrew swej woli? Jeśli jest samotna? Jeśli dzieje jej się jakaś krzywda? Jeśli jest torturowana? Nie ma siły się bronić? Jeżeli gdzieś w głębi czuje, że nadszedł jej kres i zaczęła wątpić, że ktoś nadejdzie jej z odsieczą?
Starał się, ale czy dość?
Kiedyś trzeba zacząć. Z tego koszmaru jest tylko jedno wyjście – wiedzie ono jedyną słuszną drogą. A na jej końcu czeka na niego przyjaciółka. Wpatruje się w horyzont i o nim myśli?
- No to już wiem, gdzie mam zacząć. – Clint kiwnął poważnie głową Simmons i Coulsonowi.
Melinda przysunęła się bardziej do niego, patrząc mu prosto w oczy. Jej rysy stają się dużo ostrzejsze, gdy robi taką minę, jakby miała policzyć wszystkie osoby, które kiedyś tam przez nią spotkała krzywda.
- Byłabym spokojniejsza, gdybyś pojechał tam z kimś jeszcze. Na przykład ze Skye. – Clint pogładził się po brodzie, rozważając tę aluzję. May skwitowała to skrzywieniem warg. – Fakt, że brakuje jej trochę praktyki, ale jest już przygotowana przynajmniej w teorii do akcji.
Clint poważnie zastanawiał się, czy na tym skorzysta, a sam pomysł był całkiem dobry i z grubsza mu się spodobał. Dogadywał się ze Skye. Była młodsza – to fakt. No i pociągała go jej tajemnicza natura. Ale czy była na tyle zdolna, by sobie poradzić u jego boku? Co, jeśli będzie musiał być odpowiedzialny za każdy jej krok?
- Wezmę, kogo macie. Nie jestem ekspertem, ale czy do takich akcji nie trzeba mieć dodatkowego przeszkolenia? To działanie na terenie obcego kraju. Coś, w czym nie wszyscy agenci się sprawdzą. To nie jest akcja typu wejście-wyjście. Tu naprawdę liczą się umiejętności, no i samo doświadczenie…
Phil poruszył się na swoim miejscu.
- Mamy osobę, o której mówisz. Człowieka o odpowiednich zdolnościach, znajomościach, oraz o doświadczeniu potrzebnym do misji, jednak w tej chwili nie jest osiągalna. Mimo to pewnie się ucieszy, że będzie mogła cię spotkać.
Clint spojrzał na niego, jakby Phil mówił w nieznanym mu języku.
- Morse niestety jest zajęta, Coulson – sapnęła mu koło ucha Melinda.
- Niestety tak – przyznał jej rację z błyskiem w oku.
Clint dziękował Bogu, że nie dopuścił, by Morse miała akurat wolny termin.