poniedziałek, 27 czerwca 2016

Rozdział XVII

Wakacje na dobre się zaczęły - chociaż chmury za moim oknem każą myśleć zupełnie co innego - więc postaram się uporządkować już całą fabułę i naprawdę dążyć dużymi krokami do końca. Połowę przyszłego rozdziału już mam, myślę, że po przeczytaniu tego łatwo się domyślicie, co może w nim być, a tymczasem wprowadziłam jeszcze jedną postać - ona na pewno pojawiła się kiedyś na kartach komiksów, ale ja pożyczyłam sobie ją na razie w innym celu i inaczej ją przedstawię. W końcu trochę poeksperymentuję. Jeszcze nie wiem, czy przypiszę jej jakąś szczególną rolę, czy będzie to postać epizodyczna, jednak powinna pojawić się jeszcze przynajmniej jeden raz.
Chyba nieco krótszy mi wyszedł. Wszystko, co po rosyjsku jest przetłumaczone na dole.
No nic, zapraszam!

***

Przebudzili się niewiele później – ściany bagażnika tłumiły głosy z zewnątrz, ale na szczęście nikt nie krzyczał ani nie wydawał się zaniepokojony, a wręcz przeciwnie. Nie mając świadomości, że wiozą jedną osobę więcej, zachowywali się naturalnie – żartując i rozmawiając głośno o różnych sprawach. Z tego, jak bardzo Clint znał rosyjski, zorientował się, że konwój faktycznie przewoził coś bardzo istotnego i że ktoś na nich już czeka. To było obiecujące.
Barton wyłowił nawet kobiecy głos, na który trochę znieruchomiał, żeby jak najwięcej usłyszeć, ale nie mógł być pewny, czy słyszy, czy też nie słyszy głosu Natashy. (Z całą pewnością bym ją rozpoznał… To niemożliwe, by tu była. I dlaczego mówiłaby tak swobodnie? Nie. Nie, niemożliwe.) Nie usłyszał ani razu jej imienia, nazwiska, ani pseudonimu, ale tak naprawdę, to niewiele by mu to dało, skoro nie znał kontekstu wypowiedzi. Oczywiście, istniała całkiem spora szansa, że Rosjanie zaczęliby teraz rozmawiać na tematy, które go najbardziej interesowały, ale mocno przesadzone byłoby sądzić, że akurat się to wydarzy… Zresztą, ważniejsze z punktu widzenia szpiega były informacje dotyczące możliwej drogi ucieczki, ilości przeciwników, ogólnej wiedzy o wielkości bazy czy podobne rzeczy.
Niestety Clint nie mógł nawet obserwować drogi, jaką pokonywał, bo w klapie bagażnika brakowało szyby, przez którą mógłby wyjrzeć. Dlatego orientował się na wyczucie, czy auto zwalniało, jechało wciąż jedną prędkością, czy też gwałtownie hamowało, na co liczył od początku wycieczki – w końcu zwiastowałoby to może jakieś kłopoty dla ludzi, którym za bardzo się powodziło.
Ale jego niepewność skończyła się, gdy samochód faktycznie zaczął zwalniać. Później mężczyzna nagle podskoczył, co pewnie miało coś wspólnego z pokonanym progiem zwalniającym, po czym członkowie konwoju zatrzymali się w jednym ciągu – jeden za drugim i wyłączyli silniki.
Kobiecy śmiech przeciął powietrze, kiedy reszta drużyny powychodziła z aut. Zaczęły się swobodne przekomarzanki, o których Clint nie wiedział za bardzo, co myśleć. Jedno było pewne: prędzej, czy później otworzą bagażnik, i resztę można było przewidzieć, więc Barton zaczął kombinować, jakby się wykpić, albo przynajmniej kupić sobie trochę czasu. Na pewno w niczym nie pomogłaby mu otwarta agresja wobec nich, a pewnie by jeszcze wszystko pogorszyła, jednakże opcja zakładająca, że odda się w ręce jakichś nieznanych, nieobliczalnych socjopatów była jeszcze gorsza. Bez broni, planu, bez dosłownie niczego musiałby liczyć na jakiś łut szczęścia…
Zanim zdążył pomyśleć jeszcze o czymkolwiek innym, ktoś otworzył bagażnik, wpuszczając promienie słoneczne i rześkie poranne powietrze.
Zapadła chwila ciszy, przecięta nagle jednoczesnym trzaskiem otwieranych kabur i odbezpieczanych broni palnych. Barton ostrożnie uniósł ręce nad głowę i pozwolił wyciągnąć się z samochodu. Trzymał dłonie na karku i próbował rozszyfrować ponure twarze przeciwników i okrzyki, które się nasilały. Ktoś skuł mu ręce kajdankami, a ktoś inny szturchał jego głowę wymierzoną lufą.
 Подумайте дважды, прежде чем убить меня. Я вам говорю, Vostokoff!*  krzyknął odważnie, zerkając celowo wprost na kobietę, którą niejednokrotnie słyszał, jadąc w bagażniku.
Ta, pokryta w przeważającej całości czarnym, skórzanym kombinezonem, pasującym jej do motocykla, miała minę, jakby zaraz ktoś za jego słowa miał ją rozstrzelać i co jej się nie podobało; więc, w skrócie, nie wyglądała na zadowoloną. Kiwnęła głową w stronę faceta, który mierzył w głowę Clinta, a który natychmiast się odsunął.
 Откуда он знает вас?** – Jak na komendę zaczęły się niewygodne pytania kierowane do nadal ostrożnej szatynki. Kto mógł, patrzył na kobietę z zainteresowaniem lub niezrozumieniem, które tłumaczyło się samo przez się.
 Ао Что тут думать? Убейте крысу!*** – odezwał się ktoś.
Clint jeszcze nie zdążył wymyślić jakiegoś kontrargumentu, gdy ktoś podchwycił szybko:
– Тихо! Мелина, что мы будем делать?**** – Jakiś mężczyzna o stalowym wyrazie twarzy zwrócił się znów w kierunku kobiety, tym bardziej było widać, że to on dowodzi korpusem, bo wszyscy zamilkli, Vostokoff wyraźnie próbowała znaleźć jakieś wytłumaczenie, patrząc przy tym prosto w oczy Clintowi. Po minucie cisza już zaczynała być nieco wymuszona, więc Melina przebiegła spojrzeniem po zaciętych i oczekujących twarzach swoich towarzyszy. – Ну?***** – spytał zniecierpliwiony dowódca. – Это твоя проблема, Мелина. Этот человек знает вас. Ты или он, выбор прост.******
Melina Vostokoff jakby otrzeźwiała w jednej chwili. Podeszła do tamtego mężczyzny i spojrzała mu prowokująco prosto w oczy, choć ewidentnie była spięta i poważna, jak tablica nagrobkowa.
– Может быть, он знает меня, но это не только моя проблема. Вы не хотите чтобы кто-нибудь знал, что он пришел сюда с тобой? На вашем месте, я бы задал ему немного вопросов.*******
 Clint wyczuł, że atmosfera nagle się zagęszcza i natychmiast spuścił wzrok. Chwila niepewności, mężczyzna nie mógł dłużej wytrzymać naglącego, wyzywającego spojrzenia Vostokoff i najwyraźniej postanowił jej posłuchać. I powiedzieć, że Clintowi ulżyło, to spore niedopowiedzenie. Jakichś dwóch mężczyzn, którzy poprowadzili go w stronę otwartych drzwi jakiegoś niewielkiego budynku. Okazało się, że były to schody prowadzące w głąb ziemi, a ciemności, jakie tam panowały, rozświetlały jedynie przestarzałe, szarawe ścienne lampy.
Razem ze swoimi strażnikami, którzy co zakręt pochylali mu gwałtownie głowę w dół, żeby go tym zniechęcić do wymknięcia się, przemieszczali się coraz dalej na terenie wroga. Drzwi w większości były zamykane na kod wpisywany na panelu, ale Rosjanie byli zbyt cwani, żeby pozwolić Clintowi chociaż dojrzeć, jak hasło wygląda. Gdy zauważali, że gapi im się na ręce, natychmiast zaczynali go upominać surowymi, pełnymi gróźb głosami.
Po drodze nie minęli nikogo. Jakby cała baza była naprawdę opustoszała.
Wreszcie doszli do małego pomieszczenia o szarawych ścianach, na którego środku stało krzesło oplecione łańcuchami i wyposażone w kajdanki. Kamera wisząca w rogu obejmowała kadrem cały pokój. A pod kamerą stała ubrana w czarny kombinezon rudowłosa kobieta z drapieżnym wyrazem twarzy.
Złapał nagle powietrze. I trzymał je przez pewien czas.
Zawsze mu się wydawało, że tortury to mimo wszystko dziedzina, w której nie potrzeba wielu umiejętności: może wystarczyło trzymać język za zębami, obracać w myślach coś przyjemnego, być pewnym siebie, nie prowokować przeciwnika. Przy Lokim żadna z tych wyuczonych formułek nie przydawała się tak czy owak.
Ale w ten sposób zagrać… Na emocjach.
Myślał, że kiedy dotrze do Natashy, to wyrwie ją z jakiegoś więzienia, albo sali przesłuchań. Wyobrażał sobie siebie w roli bohatera. Uratowałby ją i zyskał jej wdzięczność, a potem ruszyliby w stronę bezpiecznego miejsca.
Ale to… Nie spodziewał się tego, nawet w najgorszym śnie.

Grunt uciekał mu spod nóg.
Barton miał ochotę powiedzieć do niej cześć, ale wydawało mu się, że stracił głos.
____________________________________________________
Zastanówcie się dwa razy, zanim mnie zabijecie. Do ciebie mówię, Vostokoff!
** Skąd on cię zna?
*** A o czym tu myśleć? Zabić szczura!
**** Cicho! Melina, co robimy?
***** No i?
****** To twój problem, Melina. Ten mężczyzna cię zna. Ty, albo on, wybór jest prosty.
******* Może i mnie zna, ale to nie tylko mój problem. Chyba nie chcesz, żeby ktoś się dowiedział, że przyjechał tu z tobą? Na twoim miejscu zadałabym mu kilka pytań.

4 komentarze:

  1. Hej. Rozdział już przeczytany :)

    Clint wykazał się skrajną głupotą (o czym już chyba wspominałam przy ostatnim rozdziale :)), żeby wskakiwać do bagażnika jakiś podejrzanych typów. Po prostu prosi się o kulę w łeb i do dołu XD
    Miał ogrom szczęścia.

    I teraz taka rozkmina, skąd on zna tę kobietę z samochodu? Przecież nie słyszał jak się nazywa. Czyżby cel jakiejś dawnej misji? A może kiedyś współpracowali? Kim ona jest? Mam nadzieję, że się dowiem w kolejnych rozdziałach :)

    NATASHA!?!?!?!?!?!?!? WHAT THE HELL ARE YOU DOING?! Co tam się dzieje? Natasha ma przesłuchiwać Clinta? Kurde, co oni z nią zrobili? A może to tylko część jakiegoś bardziej skomplikowanego planu? Po prostu mnie zabiłaś tym zakończeniem. Pisz jak najszybciej kolejny rozdział, bo naprawdę umrę.

    Rozdział świetny (mam maleńką uwagę - gdybyś dała tłumaczenie np.: w nawiasie obok oryginalnego tekstu, wygodniej by się to czytało, ale w sumie jest ok :)).
    Nie mogę się doczekać ciągu dalszego. Życzę weny, weny i jeszcze raz weny.

    Pozdrawiam
    Anka

    PS. Jak wreszcie się odblokuję i dokończę rozdział u mnie, to od razu ci napiszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Wielkie dzięki za tak szybki odzew :D
      Ach Clint #yolo #krejzol #niedziwiesiezejuzogluchl
      Vostokoff raczej wiąże się z Nat niż z Clintem no ale tego się jeszcze dowiesz ;)
      No dobra zastanowię się w sumie nad twoją radą albo w ogóle zrezygnuję z pisania po rosyjsku bo to dość męczące?

      Ok,również czekam na kolejny rozdział u Ciebie więc trzymam kciuki byś się odblokowała :P
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Już myślałam, że ten dzień będzie kolejnym nudnym epizodem w moim życiu, a tu na wieczór taka niespodzianka. Dziękuje za naprawienie mojego kiepskiego dnia :)
    A co do rozdziału (bardzo dobrego rozdziału) to po jego przeczytaniu mam jeszcze więcej pytań niż znalazłam odpowiedzi :D Mam nadzieję, że Natasha nic nie zrobi Clintowi, a sam bohater wywinie się z tej sytuacji tak jak to ma w zwyczaju. Z niecierpliwością czekam na kolejną partię przygód moich ulubionych bohaterów zarówno tutaj jak i na sąsiednim blogu.
    Życzę weny i udanych wakacji,
    KATE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ nie ma za co! To ja ci dziękuję, że się odezwałaś :D
      Właściwie to nie mogę spojlerować, więc musisz trochę poczekać - być może ten nowy rozdział dodam znacznie wcześniej - np. w piątek ;)
      Pozdrawiam i jeszcze raz wielkie dzięki za wszystko!

      Usuń

Zostaw jakiś komentarz! Będzie mi miło i nie zapomnę się odwdzięczyć ;)